0
Runo-88 24 lipca 2013 19:02
Wyjazd w połowie maja, 2 osoby, tylko plecaki i rowery.


Dzień 1 (czwartek).

Pociąg z Konina wyjeżdża o 7:15 rano. Jako, że mamy ok. 8 km do dworca pkp, parę minut po 6 wyruszamy, po drodze robimy zakupy do pociągu (piwo, coś do przekąszenia).
Dojeżdżamy do Poznania, po 40 minutach siedzimy już w kolejnym pociągu, ty razem do Szczecina. Sami zajmujemy sam koniec pociąg, gdzie przewidziany jest przedział na większe bagaże i rowery.

Image
Można nawet poleżeć :)

W Szczecinie wysiadamy na stacji Szczecin Dąbie i również mamy ok. 40 minut na przesiadkę (pociąg do Świnoujścia). Czas zabijamy wyprawą do sklepu po piwo.

Świnoujście wita nas ładną pogodą. Jest godzina 16, prom do Szwecji wypływa o 23:30. Przepływamy do miasta, jemy coś ciepłego, wymieniamy pieniądze w kantorze, w sklepie rowerowym kupujemy dętkę na wszelki wypadek i następnie udajemy się w stronę niemieckiego Ahlbeck, dokąd prowadzi piękna ścieżka rowerowa.
W tamtejszym Netto robimy zakupy, żeby mieć co jeść i pić na promie. Kiedy wychodzimy ze sklepu przy naszych rowerach stoi policja. Zaczyna się konwersacja w języku angielskim. Wypytują się skąd jesteśmy, gdzie jedziemy, itp. Spisują numery ram naszych rowerów i sprawdzają czy nie są one kradzione. Po upewnieniu się, że nie są kradzione życzą nam miłego wyjazdu :)

Udajemy się na plażę po stronie niemieckiej. Woda jest bardzo zimna. Ja po wejściu do wysokości kolan wymiękłem, ale widziałem, że dla niemieckiej młodzieży temperatura wody nie stanowi żadnej bariery. Na plaży spędziliśmy ponad 2 godziny popijając piwo.

Image
W oddali widać nasz prom, który przypływa do portu.

Kiedy zaczęło się robić chłodniej ruszyliśmy z plaży w stronę Polski, a konkretnie w stronę portu.
Przy dworcu pkp zahaczyliśmy jeszcze o bar gdzie zjedliśmy coś ciepłego (nie polecam tego baru – nazwy nie pamiętam, ale mieści się w tym samym budynku co dworzec. Jedzenie nie smaczne, obsługa dosyć dziwna).
Po godz. 21:30 postanowiliśmy dostać się na prom. Z rowerami zostaliśmy potraktowani jako osoby zmotoryzowane, w związku z czym udaliśmy się do bramek samochodowych. Było jeszcze sporo czasu do odpłynięcia i kolejek nie było (rok wcześniej wjeżdżałem na prom później i czekałem w kolejce za sznurkiem tirów :) ). Sprawnie wjechaliśmy rampą do ładowni promu, gdzie miła obsługa kazała nam zostawić rowery gdzieś w kącie. Następnie udaliśmy się windą na wyższe pokłady i znaleźliśmy naszą kabinę.
Szybki prysznic i chwila odpoczynku, by zaraz wyruszyć na górny pokład wypić parę piwek i obserwować jak wypływamy z portu.

Image
W porcie.

Image
Widok z górnego pokładu.m3lm4k dzięki za podpowiedź :)

Dzień 2 (piątek).

Prom planowo przypływał do szwedzkiego miasteczka Ystad o godz. 6:00. Mieliśmy pobudkę chwilę po 5. Szybki prysznic, spakowanie wszystkiego i przed 6 opuszczamy kabinę, a parę minut później także prom.

Kolejny środek transportu – katamaran na Bornholm mamy o godz. 8:30, udajemy się więc na szybkie zwiedzanie Ystad.

Image
Oczywiście jakiś debil z Polski musiał zaznaczyć swoja obecność za granicą bazgrając sprayem po ścianie latarni morskiej…

Ystad to ładne i spokojne miasteczko. Parę zdjeć:

Image

Image

Image

Image

Gdy nadchodzi ,,godzina zero” wracamy do portu, przejeżdżamy przez bramki samochodowe i ustawiamy się za grupą motocyklistów, czekając aż pozwolą nam wjechać na pokład.

Image

Image

Podróż na Bornholm trwa ok. 80 minut. Siadamy na wygodnych fotelach, a kołysanie na falach momentalnie nas usypia :)
Chwilę przed godz. 10 przypływamy do największego miasteczka na wyspie – Rønne.
Szybki rzut okiem na latarnię morską, przejazd przez centrum i wyjeżdżamy poza teren zabudowany.

Image
Latarnia Morska.

Planujemy przez niecałe dwa dni objechać wyspę po obrębie, zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Na wyspie jest kilkanaście małych miasteczek. Pierwszym z nich na naszej drodze jest Hasle, parę km na północ od Rønne. Ścieżka rowerowa najpierw wiedzie przy głównej drodze, potem odbija do lasu, w stronę morza.

Image

Po paru kilometrach jazdy głównie w lesie zjeżdżamy w stronę plaży, gdzie jemy śniadanie i kąpiemy się w morzu.

Image

Image

Image

Image

ImageNa pierwszy dzień zaplanowaliśmy przejechanie ok. 70 kilometrów. Na wyspę przypłynęliśmy o godz. 10, po odpoczynku i kąpieli była już godz. 13, a my przejechaliśmy póki co 5 km, więc wzięliśmy się do ostrej jazdy :)

Image
Zjazd drogą w stronę morza z prędkością >40 km/h to jeden z najlepszych momentów wyprawy.

Image

Image

Chwila przyjemnej jazdy po płaskim i nagle ścieżka rowerowa przeistoczyła się w schody, które poprowadziły nas kilkanaście/kilkadziesiąt metrów w górę, skąd rozpościerał się piękny widok.

Image

Image

Następnie jechaliśmy dalej na północ w stronę ruin zamku Hammershus. Ścieżka rowerowa biegła głównie przez lasy i miała wiele zjazdów i podjazdów.
Przytrafiła się nam zabawna sytuacja, kiedy staliśmy w lesie w ciszy i piliśmy wodę. Podjechał do nas gościu ok. 30 lat. Zagadał ,,Do You speak English?” Na odpowiedź ,,Yes” zaczął się zastanawiać co powiedzieć i nagle ,,Kurwa skąd wy jesteście?” :)

Same ruiny Hammershus to szczerze nic ciekawego, dodatkowo w tym okresie były obstawione rusztowaniami i trwały jakieś prace konserwatorskie. Odpuściliśmy sobie zwiedzanie tych ruin weszliśmy tylko do małego sklepu kupić po jakimś batoniku, bo zaczynaliśmy już przymierać głodem :)
Odpuściliśmy sobie północny cypelek wyspy, ponieważ jest bardzo skalisty i często zamiast jechania rowerem musielibyśmy je prowadzić.
W związku z tym z ruin Hammershus skierowaliśmy się na wschodnie wybrzeże wyspy, do miasteczka Allinge.
Parę zdjęć z trasy:

Image
Jesteśmy w Danii, trzeba więc spróbować prawdziwego Carlsberga :)

Image

Image

Image

Image!jotodupca! - Jeśli już to w 2010 r. :) Kajman? to Ty? Pozdro!

Roku - Rezerwowałem przez Unityline. Prom w dwie strony do Szwecji wraz z noclegiem w kabinie i katamaran ze Szwecji na Bornholm w dwie strony razem 456zł od osoby.


W Allinge zrobiliśmy małe zakupy (bułki na kolację i na śniadanie), a następnie ruszyliśmy na południe. Planowaliśmy dojechać do miasteczka Svaneke, gdzie na dziko chcieliśmy się rozbić z namiotem. Liczyliśmy, że wschodnie wybrzeże będzie dla nas bardziej łaskawe i nie będzie nam serwować co chwilę mocnych podjazdów. Nic bardziej mylnego… :)
Zdjęcia z Allinge i z trasy do Svaneke:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W końcu po godz. 22 prawie dojechaliśmy do Svaneke. Było już całkiem ciemno, więc zaczęliśmy się rozglądać za jakąś dobrą miejscówką na rozbicie namiotu. Około 800 metrów przed miasteczkiem odbiliśmy z drogi w stronę morza. Przeszliśmy przez polanę, kawałek lasu i w końcu znaleźliśmy kawałek w miarę płaskiej polany mniej więcej 40 metrów od brzegu, gdzie rozbiliśmy namiot przyświecając sobie światełkiem od roweru. W ciemnościach miejsce to nie wyglądało zbyt sympatycznie, ale nie mieliśmy wyboru. Rowery przypięliśmy do drzewa. W namiocie ze zmęczenia usnęliśmy momentalnie.Dzień 3 (sobota).

Kiedy się obudziliśmy po 8 rano uświadomiłem sobie, że w lepszym miejscu nie mogliśmy rozbić namiotu. Z jego wnętrza mieliśmy widok na morze :)

Image

Śniadanie zjedliśmy na skałach, spakowaliśmy się i przed godz. 10 ruszyliśmy dalej. Biorąc pod uwagę doświadczenia z dnia poprzedniego, wysoką temperaturę i ukształtowanie terenu, a także goniący nas czas, postanowiliśmy skrócić trasę, tj. odpuścić sobie południe wyspy, gdzie jest dużo piaszczystych plaż i wydm. W związku z tym po przejechaniu ok.10 km do miasteczka Nexø – drugiego największego mateczka na wyspie, do którego pływają katamarany z Kołobrzegu, skręciliśmy w prawo w stronę Aakirkeby. Trasa w upale była ciężka, często musieliśmy robić postoje.
Pare zdjęć z trasy Nexø - Aakirkeby:

Image

Image

Image

Image

W Aakirkeby zrobiliśmy mały postój żeby coś zjeść i zrobić małe zakupy w supermarkecie, a następnie ruszyliśmy do kolejnego miasteczka – Rønne, czyli do miejsca, w którym rozpoczęliśmy przygodę z Bornholmem. Po drodze musiałem wymieniać dętkę w przednim kole po najechaniu na jakąś gałąź z kolcami. Przejeżdżający ludzie oferowali pomoc, ale poradziliśmy sobie sami :)
Parę zdjęć z trasy Aakirkeby - Rønne:

Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (17)

runo-88 24 lipca 2013 19:06 Odpowiedz
Może mi ktoś podpowiedzieć jak najprościej wrzucić zdjęcia? :)
m3lm4k 24 lipca 2013 19:09 Odpowiedz
Linkuj bezposrednio do plikow, a nie stron:np. http://s2.postimg.org/qd7rtaitk/160520134647.jpgKolejny alkotrip sie zapowiada ;)
roku 24 lipca 2013 20:04 Odpowiedz
Jakie ceny za promy?
vivere 24 lipca 2013 20:28 Odpowiedz
co drugi akapit to piwko...sami swoi znaczy się :)ceny i reszty fot poproszę...
como 24 lipca 2013 20:31 Odpowiedz
o tak. koniecznie podajcie ceny!
gaszpar 24 lipca 2013 20:39 Odpowiedz
fajna wyprawa :)
kittycate 25 lipca 2013 00:58 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja, piwo was uratowało przed śmiercią głodową ;-)Jak już wspominaliście na Bornholm można się dostać także z Kołobrzegu i (chyba) Darłowa.
cypel 25 lipca 2013 08:22 Odpowiedz
Z Kołobrzegu, Darłowa i Ustki chodzi katamaran m/s Jantar z Kołobrzeskiej Żeglugi Pasażerskiej i zawija do Nexøtutaj rozkład, nie jestem pewien, ale rejsy z Darłowa i Ustki chyba zostały anulowane.Z Bornholmu chodzi BornholmerFærgen dawniej Bornholmstraffiken i statki wychodzą z Rønne http://www.faergen.com/
kittycate 26 lipca 2013 17:50 Odpowiedz
A wiesz może jaka jest cena biletu RT na katamaranach i czy jakieś jedzenie/kabina wchodzi w skład tego? ;)
czuczura 13 lutego 2014 14:14 Odpowiedz
Powiem szczerze że jako miłośnika wypadów rowerowych, Twój post mnie zachęcił :) Nie wiedziałem że tak łatwo można dostać się do Bornhol z rowerem, doczytałem trochę na http://www.skandynawskiewakacje.pl/latem-na-bornholmie/ i w lato myślę że wybiorę się z żoną łuknąć trochę świeżego powietrza na wyspę :) Trójmiejskie ścieżki rowerowa już znam na pamięć a w końcu rutyna zabija hehe
grzes830324 28 listopada 2014 12:30 Odpowiedz
teraz dopiero dotarlem do tej relacji, ale bardzo fajna, a przyroda Bornholmu zachęcająca.
startaczerr 4 grudnia 2014 08:49 Odpowiedz
Może jakaś zorganizowana wyprawa rowerowa na Bornholm ? : )
magdadd 6 grudnia 2014 22:26 Odpowiedz
Na Bornholm także chętnie bym się wybrała :)
krupier 21 sierpnia 2016 21:46 Odpowiedz
Pozwolę sobie odświeżyć temat.Byłem w lipcu na Bornholmie, też rowerowo. Może to nie typowa relacja, ale mimo wszystko zachęcam do obejrzenia filmu z wyprawy:http://www.youtube.com/watch?v=1gvDVoJXxd8Wyspa naprawdę warta odwiedzenia, czas tam płynie wolno i spokojnie, a Bałtyk z tej strony prezentuje się zupełnie inaczej. ;)Jeśli ktoś ma pytania to chętnie odpowiem.
nikodemfm 3 listopada 2019 20:46 Odpowiedz
Widzę ciekawe relacje, to i dołożę swoją ;) na Bornholmie byłem na jednodniówce z Kołobrzegu we wrześniu 2014. I również z rowerem ;) Bornholm z mojej perspektywy:Katamaranem: Podobają mi się te niskie znaki z miejscowościami :) Ścieżki rowerowe prawie wszędzie! Piękne plaże, tutaj słynna szeroka plaża z drobniutkim piaskiem w Dueodde: Po drodze można spotkać ładne ozdoby ;) Świetne oznakowanie! Wystawa (chyba) na sprzedaż (?) Ładnie pomalowane drzewo ;) Skandynawska architektura ;) No i to tak w skrócie zobaczyłem w ciągu jednego dnia ;) pogoda wtedy trafiła się wyśmienita
booboozb 3 listopada 2019 21:06 Odpowiedz
Zjechałem Bornholm na rowerze przez 3 dni...10 lat temu. O rany, kiedy to zleciało.... ;)
nikodemfm 3 listopada 2019 22:03 Odpowiedz
@BooBooZB bardzo wymowna relacja :D haha